Babia Góra dawniej

Sylwetka wyniosłej samotnej Babiej Góry wzbudzała zawsze zainteresowanie i respekt wśród mieszkańców Orawy i okolic nad górną Sołą. Była również dobrze widoczna z Zamku Królewskiego na Wawelu i stanowiła od wieków swoisty barometr dla jego mieszkańców.

Baba góra, bardzo wysoka, nad rzeką Sołą, bogata w rozmaite zioła, blisko miasteczka Żywca” pisał w swojej kronice Jan Długosz. Dawniej zwana była więc po prostu Babą i – co dość niezwykłe – w większym stopniu przyciągała zbieraczy ziół leczniczych niż poszukiwaczy skarbów, którzy pojawili się na jej szczycie znacznie później, prawdopodobnie w XVI wieku. Rozdzielający królestwa: Węgier i Polski, trudno dostępny skalisty grzbiet, chroniony nieprzebytymi połaciami lasów i kosodrzewiny był domeną pasterzy, którzy stali się przewodnikami pierwszych badaczy i utytułowanych łowców wrażeń.

Wieża przed Tatrami
Pierwsza relacja naukowa z wyprawy na Babią Górę pochodzi od Stanisława Staszica. Dotarł tu w lipcu roku 1804 po dokładnym zbadaniu Tatr i zdobyciu kilku najwyższych ich szczytów, jadąc z Orawy konno przez Przełęcz Krowiarki. Przez kosodrzewinę przedzierał się pieszo, na szczycie spędził noc i podziwiał wschód słońca nad morzem mgieł – widok przyciągający do dzisiaj wielu miłośników gór.

W całych Karpatach ościennych, Babia-gora jest najwyższą. Spoirzawszy z niei przez lunetę na północ, przenosi wszystkie dotąd przebyte góry, i widok w tę stronę na nieskończenie otwarty. Widzieć Kraków, widzieć liczne miasta i wsie, aż ku Sandomierzowi. Spoirzawszy na południe, widok z niei barzo mały. Jeszcze wyżej powstają skały. I okazuje się wyraźnie, że Babia-gora, jdąc od morza, stoj w ostatniem, a w działaniach natury w pierwszem z gor ościennych paśmie, z którego już prosto wstęp na gory pierwotno-lite„.

To ostatnie zdanie dowodzi, że Staszic uznał Babią Górę za bramę w Tatry.

Jej i Jego Wysokość
Dwa lata później na wierzchołek Babiej Góry zaszczycił swą obecnością arcyksiążę Józef Antoni Habsburg, palatynat Węgier i marszałek polowy armii austriacko-węgierskiej. Towarzyszyła mu liczna świta, dla wygody dostojnika zbudowano na Diablaku jodłowy schron, który jednak nie przetrwał do dzisiejszych czasów. Nie przetrwał też Wiosny Ludów 1948 pierwszy obelisk, który ustawili Węgrzy w 1846, by upamiętnić to wydarzenie. Drugi stanął w roku 1876, w 70-tą rocznicę obecności w tym miejscu arcyksięcia. Ten widoczny jest na szczycie do dziś.

Kamienne tablice
W roku 1830 Babia Góra była obiektem badań polskiego geologa i kartografa – Ludwika Zejsznera. O charakterystycznych ułomkach skalnych pokrywających zachodnie stoki Diablaka pisał: „piaskowiec na szczycie Babiej Góry dzieli się na wielkie tablice”. Część rumowiska skalnego Babiej Góry, której dotyczył ów opis, znajduje się na zachodnich stokach kopuły Diablaka. Masywne ławice piaskowca magurskiego, wystawione na wyjątkowo intensywne warunki wietrzenia mechanicznego, rozsypują się na duże płaskie fragmenty skał o zbliżonym do prostokąta pokroju — nazwane na cześć geologa Tablicami Zejsznera.

Królowa Beskidów
Maria Steczkowska, córka astronoma, profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego Jana Kantego Steczkowskiego, nie była co prawda pierwszą kobietą odbywającą wycieczkę na Babią Górę – ale zostawiła piękny jej opis. Ochrzciła też górę mianem Królowej Beskidów – żywym do dzisiaj. Wycieczkę odbyła w lipcu 1855 roku, razem z rodzicami i siostrą. Turyści skorzystać mogli ze zbudowanego trzy lata wcześniej na Diablaku małego kamiennego schronu – Losertówki, nazwanej tak na cześć starosty wadowickiego, Józefa Losertha, a przez przez pasterzy zwanej kaplicą.

Ruiny kapliczki
W sierpniu roku 1860 wędrówkę po Beskidach odbywał w towarzystwie dwóch kolegów malarzy odbywał młody Walery Eljasz Radzikowski. Widok ze szczytu Babiej Góry potężnego łańcucha górskiego na południowych wschodzie okazał się wrażeniem przełomowym w jego życiu, które w całości niemal poświęcił dogłębnemu poznaniu przyrody Tatr i kultury ich mieszkańców, stając się prekursorem współczesnej turystyki tatrzańskiej.

Twórca wielu obrazów o tematyce tatrzańskiej, Babiej Górze poświęcił rysunek przedstawiający ruiny kapliczki, tej właśnie losertówki. Potęga wiatru i mrozu pokonała dość szybko wszelkie kamienne budowle na szczycie Babiej Góry, obecnie turyści na Diablaku chronią się za murem z luźno ułożonych kamieni – który został wzniesiony przez pracowników Babiogórskiego Parku Narodowego.

Wojna na pędzle
W kolejnych dziesięcioleciach zaczęły powstawać pierwsze szlaki turystyczne, działało coraz więcej przewodników rekrutujących się z miejscowej ludności. W miarę zwiększania się liczby chętnych do oglądania zjawiskowych wschodów słońca na Babiej Górze kwestia ochrony przed gwałtownymi zmianami pogody stawała się coraz bardziej paląca. W końcu XIX wieku rozpoczęto pod szczytem Diablaka po węgierskiej stronie budowę schroniska Beskidenverein, które otwarto w roku 1905. Rok później otwarte zostało polskie schronisko w Markowych Szczawinach. Po wcześniej wytyczonych szlakach i tablicach w języku niemieckim przyszła kolej na polski etap znakowania dróg dojścia na szczyt Babiej Góry. Przy tej rywalizacji polsko-niemieckiej zdarzały się incydenty zapamiętane później jako „wojna na pędzle”.

Tak w wielkim skrócie wyglądało oswajanie Babiej Góry. Kiedy minął kolejny wiek, przybyło szlaków, przybyło schronisk i pensjonatów w otoczeniu Babiej Góry, są doskonałe prognozy pogody i jest GOPR – ale Babia Góra pozostaje wymagająca dla turystów. Daje im za to te niezapomniane wschody słońca w morzu mgieł.

No Comments Yet

Comments are closed